Mandaty za parkowanie w Niemczech

Mandaty za parkowanie w Niemczech

Po powrocie do swojego samochodu, zaparkowanego w sercu Lipska, natknąłem się na niespodziankę, która z początku była nieprzyjemna. Jednak po chwili zastanowienia zrozumiałem, że to może być dobra lekcja.

Znalezienie wolnego miejsca parkingowego w centrum miasta wieczorem to nie lada wyzwanie. Po kilku krążeniach udało mi się w końcu znaleźć miejsce, które wydawało się wyjątkowo interesujące. Zadałem sobie pytanie: „Czy jest to bezpieczne miejsce do parkowania?” Oznakowanie jednak nie było klarowne, co wzbudzało moje wątpliwości.

Mimo niepewności, parkowałem, widząc wokół wiele innych samochodów, które również zajmowały to miejsce. Uznałem, że jeśli lokalni kierowcy nie boją się tam parkować, to ja również mogę spróbować. A ponieważ miałem zamiar być z powrotem w ciągu 30-45 minut, postanowiłem zaryzykować, mimo że łamałem przepisy.

Wracając do samochodu, od razu zauważyłem, że inne pojazdy w pobliżu miały za wycieraczkami podobne karteczki. Niestety, moja podejrzliwość okazała się słuszna. Znalazłem tam „Ostrzeżenie z ustaleniem kary” - informacja, która zapowiadała, że muszę zapłacić mandat. Moje serce zamarło, na myśl o ewentualnej wysokiej karze, ponieważ na Zachodzie takie opłaty mogą być dość dotkliwe.

Na szczęście, na karteczce znajdował się kod QR, który po zeskanowaniu przeniósł mnie do strony z informacjami o moim wykroczeniu. Tam dowiedziałem się, że kara wynosi zaledwie 10 euro. To była kwota, która zdecydowanie napawała mnie ulgą.

Najpierw pomyślałem, że teraz będę musiał przechodzić przez skomplikowaną procedurę płatności i wypełniać druki. Na szczęście strona umożliwiała płatność kartą na miejscu, co zajęło mi zaledwie trzy minuty. Po wszystkim odjechałem, a obok mnie na to samo miejsce wjechał nowy kierowca, najprawdopodobniej z większym szczęściem, bowiem kontrola już była w okolicy.

W Polsce sytuacja wygląda zupełnie inaczej. Choć przez ostatnie dziesięć lat nie otrzymałem mandatu, to zapytałem znajomego, jak to obecnie funkcjonuje. W przypadku, gdy spotkamy patrol, możemy zapłacić mandatem na miejscu, ale jeśli nie, to musimy wskazać sprawcę, co jest znacznie bardziej czasochłonne.

Zdecydowanie w Polsce można by uprościć ten proces, a szybka i prosta procedura, jak ta w Niemczech, mogłaby zwiększyć ściągalność mandatów. Uśmiech opuścił mnie, kiedy zauważyłem znak kierujący w stronę pobliskiego parkingu podziemnego, gdzie koszt byłby niższy o 5 euro, choć pewnie czas potrzebny na zapłatę byłby dłuższy.