Seat utrzymuje dostępne modele spalinowe
Seat postanowił utrzymać w swojej ofercie dostępne modele ze spalanym napędem. Z kolei Cupra Leon zostanie zelektryfikowany dopiero w nowej dekadzie. CEO marki Seat i Cupra, Wayne Griffiths, podzielił się swoimi myślami na temat przyszłości różnych modeli w rozmowie z brytyjskim Autocarem, co z pewnością ucieszy miłośników tradycyjnych układów napędowych.
Griffiths zasugerował, że w przyszłości może nastąpić większa dywersyfikacja pomiędzy tymi markami – Seat skoncentruje się na dostępnej mobilności, oferując mniejsze pojazdy, podczas gdy Cupra ma zamiar posunąć się jeszcze bardziej w kierunku segmentu premium.
„Cupra Leon oraz Cupra Formentor są oparte na tej samej platformie. Będziemy je rozwijać także w nadchodzącej dekadzie. Jeśli planujemy przyszłość dla tych modeli, to musimy je nieustannie modernizować. Możemy spodziewać się faceliftingów lub ulepszeń, aby utrzymać je w sprzedaży tak długo, jak będzie to konieczne. Następna generacja Leona będzie już elektryczna” - powiedział Griffiths.
W przyszłym roku planowane jest wprowadzenie dobrze udoskonalonych modeli Ibiza i Arona, które otrzymają (mild) hybrydowy napęd, co pomoże im spełnić normy Euro 7. Dzięki tym krokom, Seat ma zamiar przetrwać okres, w którym klienci mniejszych samochodów nie są jeszcze przekonani do elektryków.
„Podobnie jak VW z modelem Polo, chcemy wydłużyć cykl życia tych produktów, nie tylko z normą Euro 7, ale także poprzez hybrydyzację, gdyż to jest coś, co brakuje w tej kategorii: modele hybrydowe” - dodał Griffiths. Zaznaczył jednocześnie, że inwestycje w Ibizę i Aronę nie oznaczają, że Seat odchodzi od elektrycznej przyszłości. Stwierdził, że dziewięciu na dziesięciu kupujących w tym segmencie preferuje oszczędne jednostki napędowe, zarówno hybrydowe, jak i plug-in hybrydowe.
„Nie zamierzamy odbiegać od kierunku elektryfikacji. Nie kwestionujemy celu dotarcia do zerowych emisji w jak najkrótszym czasie. Musimy być elastyczni i nie dogmatyczni w naszych działaniach. Nie możemy zmuszać konsumentów do jeżdżenia elektrycznymi samochodami” - podsumował Griffiths.