Warszawskie korki w galeriach zakupowych
W Warszawie doszło do niecodziennego zjawiska, które mieszkańcy ochrzczili mianem galeryjnego paraliżu. Kierowcy, sfrustrowani długimi godzinami spędzonymi w korkach, zrzucają winę na Zarząd Dróg Miejskich, ale czy mają rację?
W przedświątecznym szale zakupów Polacy tłumnie ruszają do galerii handlowych, gdzie w poszukiwaniu prezentów za wszelką cenę unikają zakupów internetowych. Efekt? Tłok na parkingach oraz nieprzebrane kolejki w sklepach. Końcem tej wycieczki niewielu kierowców zdaje sobie sprawę, dlaczego tak wielu ludzi wybrało ten sam moment na zakupy. Przykładem może być relacja mojej przyjaciółki, która pod sklepem IKEA spędziła kilka godzin, próbując pojąć, dlaczego wszyscy przychodzą do sklepu jednocześnie, nie zauważając, że sama także jest częścią tego tłumu.
W sobotę Galeria Młociny była miejscem, gdzie liczba zmotoryzowanych klientów prześcignęła najśmielsze oczekiwania. Wydawało się, że uczestnicy wyprzedzili nawet wielkie historyczne oblężenia, jak to pod Konstantynopolem.
Iskrą zapalającą kryzysowy korek miało być włączenie sygnalizacji świetlnej po 13 latach od zakończenia budowy, przy skrzyżowaniu Zgrupowania AK "Kampinos" i Książąt Mazowieckich. Swój wpływ na chaos miało również nieprzemyślane ustawienie świateł, przez co na zielonym świetle przepuszczano zaledwie kilka pojazdów. Sprawa była dodatkowo skomplikowana, ponieważ w piątek, gdy światła działały, ruch był znacznie płynniejszy.
Na sytuację zwróciła uwagę sama Galeria Młociny, przypominając kierowcom, że mogą pozostawić swoje samochody i wrócić po nie w innym dniu, nie ponosząc konsekwencji finansowych.
Moim zdaniem, Galeria Młociny cieszy się bardzo dobrą komunikacją i może warto rozważyć alternatywne opcje transportu, takie jak metro, tramwaj czy autobus. W ten sposób przestrzeń na parkingu z pewnością by się zwiększyła. Zamiast podążać za tłumem, lepiej jest spędzić wolny czas z najbliższymi, dekorując dom na Święta lub wychodząc na spacer. Konsumpcja poświęcająca nam tyle czasu na zakupy powinna być mądrze przemyślana.
Nie można jednak zignorować faktu, że włączenie sygnalizacji w trakcie świątecznego szczytu zakupowego było niezbyt mądrym posunięciem. Zarząd Dróg Miejskich miał wiele czasu, by wprowadzić zmiany, a w sytuacji kryzysowej, policja mogłaby zająć się pomocą w rozładowaniu ruchu, zamiast jedynie zauważać jego nasilenie wynikające z okresu przedświątecznego.