Suzuki e Vitara - nowa elektryczna atrakcja
Nowa Suzuki e Vitara zjawia się w Europie z wielkim impetem. Jej sukces w Czechach będzie w dużej mierze zależeć od dwóch kluczowych aspektów.
Premiera pierwszego elektrycznego modelu to ogromny krok dla marki Suzuki. Osobiście miałem przyjemność uczestniczyć w tej wspaniałej uroczystości, która była wyraźnym potwierdzeniem znaczenia tego wydarzenia.
Już w przyszłym roku Suzuki połączy przyszłość z teraźniejszością, gdyż do obecnej generacji legendarnego modelu Vitara dołączy nowa wersja z pełnym napędem elektrycznym. Aby nazewnictwo było jak najprostsze, do pierwotnej nazwy dodane zostanie tylko litera e. Wszystko inne będzie jednak zupełnie odmienne.
Czwarta generacja Suzuki Vitara z silnikiem spalinowym towarzyszy nam od 2015 roku i przez ten czas przeszła jedynie drobne modyfikacje. O hybrydowym napędzie już było mówione, znamy również mild-hybrydową czternastkę jak własną kieszeń. Dziś jednak świat stoi przed elektryfikacją pojazdów, a Suzuki nie może tego zignorować.
Nowa e Vitara jest efektem współpracy Suzuki, Toyoty, Daihatsu oraz chińskiej firmy BYD, która dostarcza akumulator litowo-żelazo-fosforowy (LFP). Auto opiera się na zmodyfikowanej platformie HEARTECT ('e’), z której od 2014 roku powstało wiele znanych modeli, takich jak Ignis, Swift czy Baleno. Trakcyjna bateria zajmuje całą podłogę i będzie dostępna w wersjach o pojemności 49 i 61 kWh. Kompaktowy napęd eAxle, łączący silnik elektryczny, skrzynię biegów oraz falownik, dostarczyła Toyota. Możemy go znaleźć w modelu bZ4x.
Nowa e Vitara bazuje na napędzie na przód, natomiast wersja 4x4 zyska dodatkowy moduł eAxle, a rozdział momentu obrotowego będzie obsługiwany przez elektronikę. Wersja z napędem na przód będzie oferować moce 106 kW (z baterią 49 kWh) oraz 128 kW (z baterią 61 kWh), natomiast czteronapędowa ALLGRIP-e zaoferuje wyłącznie baterię 61 kWh, do której dołączy tylny silnik o mocy 48 kW. Łączny moc układów to 135 kW (184 KM), a moment obrotowy wynosi 300 N.m. W przypadku napędu na przód wynosi 189 N.m, w zależności od pojemności akumulatora. Szacowany zasięg na jednym ładowaniu powinien wynosić około 400 km, ale szczegółowe dane dotyczące poszczególnych wersji nie są jeszcze dostępne.
To, że Suzuki traktuje terenowe możliwości poważnie, potwierdza tryb Trail, który poprzez hamowanie obracających się kół i przesunięcie napędu na przeciwległe koło symuluje działanie dyferencjału. Odmiana dedykowanej platformy, z długim rozstawem osi wynoszącym 2700 mm, ma również krótkie zwisy oraz kąty natarcia, o które na razie Suzuki nie udostępniło informacji. Prześwit wynoszący 180 mm jest o 5 mm większy niż w standardowej Vitarze, a wrażliwe elementy podwozia są przynajmniej z zewnątrz dobrze zabezpieczone.
Nowa e Vitara różni się wymiarami od innych SUV-ów Suzuki. Jest dłuższa od starej Vitary, ale krótsza od S-Crossa, jednocześnie jest najszersza i najwyższa w swoim segmencie. Osobisty kontakt z autem ujawnia jego główne walory wizualne – nowa elektroniczna Vitara prezentuje się solidnie, niemal zadziornie. Sylwetka nadwozia zdradza cechy SUV-a-kupé, a nadkola przywołują na myśl Mazdę MX-30. Jednocześnie atrakcyjność tych aut jest łatwa do rozpoznania.
Nowa e Vitara czerpie inspirację z zeszłorocznego konceptu Suzuki EVX. Model produkcyjny jest bardziej konserwatywny (brak kamer zamiast lusterek czy automatycznych klamek), niemniej jednak wnętrze robi wrażenie. Samochody wystawione w Allianz Cloud Arenie w Mediolanie były egzemplarzami przedserowymi, w tym jeden z nich miał "niewłaściwą stronę" kierownicy, co jest detalem, który na pewno zostanie poprawiony przed rozpoczęciem produkcji w indyjskim Gudżaracie.
Kokpit jest zaskakujący jak na standardy Suzuki. Deska rozdzielcza stworzyła duo połączonych wyświetlaczy, podobnie jak w BMW, Kii czy Hyundaiu. Całość wnętrza to mieszanka zmiękczonych, tekstylnych i twardych materiałów, a dwuramienny, skórzany wieniec dobrze leży w dłoni. Dzięki podwyższonej konsoli środkowej, w której znajduje się otwarta przestrzeń na drobne przedmioty, wszystko, w tym wybierak skrzyni biegów oraz kontrolery trybów jazdy, jest łatwo dostępne. Jest też specjalny przycisk do obsługi pojazdu jednym pedałem, podczas gdy konkurencja zazwyczaj wykorzystuje do tego celu dźwigienki pod kierownicą.
Przyciski na kierownicy odpowiadają tym znanym z obecnych modeli Suzuki, dzięki czemu nie będzie zaskoczenia po przesiadce do e Vitara. Szybko przeskoczyłem przez menu infotainmentu, które również kontroluje klimatyzację. Do ustawienia temperatury, intensywności wentylacji, obiegu w kabinie oraz podgrzewania szyb z przodu i z tyłu mamy klasyczne przyciski. Cieszy obecność okrągłego pokrętła do regulacji głośności. Muszę przyznać, że nie mogłem przyzwyczaić się do dotykowych rozwiązań w aktualnych autach Suzuki.
Pozycja za kierownicą, pomimo wyższej podłogi, jest naturalna. Tak samo ty ty tyłu, gdzie otwierane prawie pod kątem prostym drzwi oraz przestronny dostęp do wnętrza ułatwiają wsiadanie. Przednie fotele w najniższej pozycji nie przeszkadzają w swobodnym umiejscowieniu stóp, a miejsca na kolana jest więcej niż w S-Crossie. Mimo iż mam 190 cm wzrostu, wygodnie usadowiłem się na tylnych siedzeniach. Oparcie tylnej kanapy dzieli się w proporcji 40:20:40, gdzie środkowa część stanowi podłokietnik z uchwytami na napoje oraz pozwala na transport długich przedmiotów. Z tyłu do dyspozycji są także dwa porty USB do ładowania, co jest niezwykle przydatne.
Kufr z pewnością będzie jedną z głównych kwestii interesujących tradycyjnych fanów Suzuki. I mam dla Was dwie wiadomości. Jedna dobra – bagażnik naprawdę wygląda na praktyczny. Ma regularną przestrzeń ładunkową, dużą skrytkę po lewej stronie, a dodatkowe miejsca znajdują się pod podłogą. Jest też oświetlenie po bokach (co nie występuje w Vitara) i po złożeniu tylnych oparć (prawdopodobnie) powstaje płaska powierzchnia ładunkowa.
Problemem jest to, że nie znamy jeszcze dokładnych danych dotyczących pojemności bagażnika. Szacuję, że prawdopodobnie będzie oferować podobne możliwości, jak S-Cross z mild-hybrydową wersją, co oznaczałoby około 400 litrów w podstawowej wersji. Ale nie trzymam się tej prognozy, ponieważ to nie są oficjalne dane.
Pierwszy elektryczny model Suzuki zasługuje na spektakularne przywitanie i takowe właśnie otrzymał. Dwa razy – najpierw przed dziennikarzami z Europy, a następnie przed entuzjastyczną publicznością w Allianz Cloud Arenie w Mediolanie w występie łyżwiarzy. Osobiście, główny program przypominał mi premierę Škody Enyaq w praskim O2 universum we wrześniu 2020 roku. Było to naprawdę imponujące, mimo że na lodowej tafli kręciły się jedynie dwa auta.
Jednocześnie był to odrobinę przedwczesny moment triumfu, ponieważ produkcja auta w Indiach rozpoczną się dopiero wiosną przyszłego roku. Na pierwsze rynki, w tym Europę, Indie i Japonię, e Vitara powinna trafić latem, a na polski rynek sprzedaż zacznie się prawdopodobnie na jesieni. Czyli za mniej więcej rok.
Z tego powodu na razie nie ma sensu spekulować na temat cen, chociaż na pewno pytałem przedstawicieli Suzuki w Czechach o to. Aby e Vitara odniosła sukces na czeskim rynku, jej cena musi być atrakcyjna. Osobiście przewiduję, że cena za wersję na przedni napęd z mniejszym akumulatorem wyniesie około 850 tysięcy.
Kolejnym kryterium będzie pojemność bagażnika, co jest szczególnie istotne dla miłośników Suzuki. W związku z tym istnieje wiele pytań, ale jest również czas na to, aby stworzyć sposób, by e Vitara była atrakcyjna dla klientów.