Agresja drogowa i absurd mandatu

Do dramatycznej sytuacji doszło na drodze ekspresowej, gdzie kierowca stał się ofiarą agresji drogowej w postaci celowego wymuszenia kolizji. Policja, która przybyła na miejsce zdarzenia, zamiast zająć się sprawą, nałożyła mandat na poszkodowanego, ignorując dowody w postaci nagrania wideo.
Incydent wydarzył się 11 czerwca, kiedy nagrywający wyprzedzał prowadzoną przez siebie ciężarówkę z prędkością przekraczającą 150 km/h. Niespodziewanie, agresywny kierowca z tyłu wyprzedził go z prawej strony, a następnie gwałtownie zahamował, co doprowadziło do zderzenia. Nieoczekiwanie to nagrywający został uznany za winnego brakowi bezpiecznego odstępu, mimo że policja nie miała zamiaru oglądać nagrania wideo. Napotkawszy na trudności, kierowca postanowił nie przyjmować mandatu.
Teraz sprawa trafi do sądu, gdzie nagrywający ma nadzieję na sprawiedliwość. Warto zwrócić uwagę na to, że funkcjonariusze policji, co zrozumiałe, kierują się przepisami, a nie subiektywną oceną sytuacji. Jeśli jeden pojazd najeżdża na drugi, ten, kto jest z przodu, zazwyczaj uznawany jest za winnego. Policja bowiem nie jest odpowiedzialna za szczegółowe śledztwo - ich zadaniem jest szybka interwencja i zamknięcie sprawy, co może odbić się na sprawiedliwości.
Wobec tego, kierowca czeka teraz na decyzję sądu, która prawdopodobnie utrzyma mandat policji w trybie nakazowym, co jest normą w 99% spraw. Złożony przez niego sprzeciw wymusi na sądzie przeprowadzenie normalnej rozprawy, jednak nie istnieje obowiązek oglądania dowodów w postaci nagrań. Policjant będący świadkiem zezna, że winny jest nagrywający, a także świadkowie poboczni potwierdzą tę wersję. To może prowadzić do jeszcze wyższej kary za „zawracanie głowy sądowi”, co tylko podkreśla absurdalność całej sytuacji.
Warto zaznaczyć, że policja na tym odcinku drogi, jak np. ta z Jawora, ma opinię elitarną, aczkolwiek nie zawsze przychylną wobec kierowców. Zdarzenia, w których kierowcy bronią się przed atakami agresywnych manewrów innych uczestników ruchu, skutkują często kary, a nie wyjaśnieniem problemu. To także niepokojąca sytuacja, gdyż nie można zakładać, że każdy kierowca wyprzedzający na lewym pasie jest winny, niezależnie od prędkości czy manewrów innych pojazdów.
Na koniec należy podkreślić, że ani prawo, ani obyczaje drogowe nie przewidują konsekwencji dla kierowców, którzy w sposób agresywny walczą o swoją pozycję na drodze, co wprowadza ogromny niepokój przy tak dynamicznych sytuacjach. Zachęcamy do dalszego śledzenia tej sprawy, bo być może przyniesie dalsze refleksje na temat agresji drogowej.