GITD karze kierowców: Kontrowersje mandaty

Interwencja Rzecznika Praw Obywatelskich w sprawie działań Głównego Inspektoratu Transportu Drogowego (GITD) zszokowała wielu kierowców. Okazuje się, że GITD wystawia mandaty za niezatrzymanie się przed tzw. "zieloną strzałką", stosując do tego przepisy, które wydają się niesprawiedliwe w porównaniu z tym, co robi policja.
Warunki, które należy spełnić, by móc skorzystać z możliwości skrętu w prawo podczas sygnału czerwonego, to: zatrzymanie się przed strzałką oraz nieutrudnianie ruchu innym uczestnikom. Pomimo tych zasad, które są często ignorowane, GITD nakłada surowsze kary niż policja.
W Warszawie, na skrzyżowaniu ul. Czerniakowskiej z trasą Siekierkowską, wielu kierowców ignoruje te warunki, co zmusza pieszych do niebezpiecznych reakcji. Zgodnie z taryfikatorem mandat za niezatrzymanie się przed strzałką powinien wynosić 100 zł oraz 6 punktów karnych w odniesieniu do pozycji 283. Jednak GITD, interpretując przepis jako niestosowanie się do sygnałów świetlnych, nałożyłby 500 zł mandatu i 15 punktów karnych.
Rzecznik Praw Obywatelskich zwrócił uwagę na tę niekonsekwencję, domagając się wyjaśnień, dlaczego dwie instytucje stosują różne podejścia do tego samego wykroczenia. Tymczasem RPO podkreśla, że mandat za przejazd na czerwonym świetle i niezatrzymanie się przed strzałką powinny być rozróżniane, z uwagi na stopień zagrożenia, jakie stwarzają dla innych uczestników ruchu.
Zdaniem RPO, istniejąca niejasność co do tego, który paragraf powinien być stosowany, powinna działać na korzyść oskarżonego. W tej sytuacji wydaje się, że GITD woli ukarać kierowcę, niż dokładnie analizować jego zachowanie na drodze.
Właściwym rozwiązaniem mogłoby być wprowadzenie zakazu skrętu w prawo przy czerwonym świetle, co zyskuje na popularności na nowopowstałych skrzyżowaniach, gdzie wjazd pod strzałkę jest coraz częściej niemożliwy, szczególnie przy włączonym świetle zielonym dla pieszych.