Zderzenie z pociągiem - absurdalna sytuacja na drodze
Na jednym z przejazdów kolejowych doszło do zderzenia między long-distance ciągnikiem Iveco a pociągiem. Kierujący przez chwilę zaryzykował, stając na czerwonym świetle, ale ostatecznie nie uniknął kolizji. Mandat za to zdarzenie wyniósł 1500 zł.
Warto zauważyć, że problem z długimi pojazdami m.in. z holownikami i przyczepami polega na ich ograniczonej widoczności. Znak B-17, informujący kierowców ciężarówek o maksymalnej długości pojazdu, stał tuż przed przejazdem i wskazywał limit 8 metrów. Wyraźnie to nie wystarczało, aby zasady ruchu były przestrzegane.
W owym miejscu przejazd kolejowy był niestrzeżony i bezpośrednio sąsiadował z skrzyżowaniem, na którym należało ustąpić pierwszeństwa. To sprawiało, że jeśli drewniana przyczepa znajdowała się na torach w trakcie oczekiwania na możliwość wjazdu, groziła jej kolizja.
Na szczęście nikt nie ucierpiał, jednak kierowca odebrał nie tylko mandat, ale także 6 punktów karnych. W tej sytuacji opłacalność powodowania kolizji z pociągu wydaje się bardziej korzystna finansowo niż przejeżdżanie na czerwonym świetle.
Rzeczywistość mijania takich znaków jest tragikomiczna – wiele osób bowiem nie zwraca na nie uwagi, nawet jeśli są słusznie ustalone. Mimo że znaki te pełnią ważną rolę w bezpieczeństwie ruchu drogowego, ich obecność nie zawsze wpływa na decyzje kierowców. To tylko jedno z wielu miejsc w Polsce, gdzie istnieje sprzeczność między przepisami a zachowaniami kierowców.