Kamery w San Francisco rejestrują mandaty

Kamery w San Francisco rejestrują mandaty

W San Francisco zainstalowano zaledwie 22 kamery, które mają zdolność rejestrowania około tysiąca przekroczeń prędkości każdego dnia. To imponujący wynik, biorąc pod uwagę, że do systemu wlicza się nawet 18 km/h jako margines tolerancji dla kierowców. Takie podejście mogłoby być inspiracją dla wielu miast na całym świecie.

Aktualnie z 33 planowanych kamer, 22 są już aktywne, a kolejne 11 wkrótce dołączy do systemu. San Francisco znajduje się w fazie testowej, dlatego kierowcy jeszcze nie dostają mandatów. Gdy wszystkie kamery będą w pełni funkcjonalne, system zautomatyzuje proces karania, umożliwiając błyskawiczne wyłapywanie wykroczeń przez kierowców.

Interesujący jest fakt, że połowa wszystkich przekroczeń prędkości ma miejsce na słynnym moście Golden Gate, gdzie dwie kamery mogą generować nawet kilkanaście tysięcy mandatów miesięcznie. Pozostałe kamery zostały zainstalowane w kluczowych lokalizacjach, takich jak główne ulice handlowe i okolice szkół. Miejski zarząd ruchu w San Francisco nie tylko informuje o lokalizacji kamer, ale także chwali się ich obecnością na swojej stronie internetowej.

Gdy kamery zaczną działać, kierowcy mogą spodziewać się mandatów, jednak będą one na ogół dość niskie. Na przykład, przekroczenie do 11 mil na godzinę (czyli 67 km/h w obszarze, gdzie limit wynosi 50 km/h) nie wiąże się z żadną karą. W przypadku przekroczenia o 11-15 mil, mandat wynosi jedynie 50 dolarów. Maksymalna kara, jaką można otrzymać, wynosi 500 dolarów za przekroczenie prędkości o ponad 100 mil na godzinę. W wielu europejskich krajach za podobne wykroczenia kierowcy mogą trafić do więzienia.

W Kalifornii istnieje również możliwość ubiegania się o niską opłatę mandatową dla osób o niskich dochodach, co może dodatkowo obniżyć koszty mandatu. Przykładowo, za przekroczenie prędkości o 24 km/h można zapłacić tylko 25 dolarów, co w przeliczeniu na polskie złote wynosi około 94,5 zł. W Polsce za podobne wykroczenia kierowcy musieliby przygotować się na znacznie wyższe kary.

Obserwując sytuację w San Francisco oraz parametry mandatów, można przypuszczać, że wprowadzenie kamer doprowadzi do znacznego spadku liczby przekroczeń prędkości. Psychologiczne mechanizmy unikania problemów w połączeniu z przekonaniem o nieuchronności kary sprawiają, że kierowcy w takich sytuacjach są bardziej skłonni do przestrzegania analizowanych limitów prędkości. Zaskakujące jest, jak niewielka liczba kamer może przynieść tak ogromne przychody z mandatów w krótkim czasie.

W Polsce sytuacja z kamerami jest nieco odmienna. O ile miejskie kamery monitorują kluczowe punkty ruchu, to nie mają uprawnień do wystawiania mandatów. Działają także kamery należące do systemu CANARD, które pozwalają na karanie kierowców za przejazd na czerwonym świetle, oraz kamery pomiarów odcinkowych. Klasyczne fotoradary, znane z polskich dróg, budzą z kolei spore kontrowersje wśród kierowców.

Mimo to, w Polsce na drogach panuje znacznie lepsza atmosfera bezpieczeństwa w porównaniu do Stanów Zjednoczonych.