Utrapienia na A1 podczas majówki

Autor tego tekstu postanowił spędzić majówkę nad polskim morzem, wybierając autostradę A1 jako najszybszą trasę powrotną. Niestety, znacznie się przeliczył, gdyż za 30 złotych musiał spędzić półtorej godziny w korku. Życie potrafi zaskakiwać!
Nie ma co ukrywać, kierowca sam przyznał, że to jego własna wina. Mógł zostać w domu, zrelaksować się z grillem w ręku, ale jednak zdecydował się na podróż. Mimo trudności w dojeździe, nie żałuje wizyty nad morzem.
Podróżując z Lublina do Gdyni, miał do wyboru dwie trasy. Pierwsza z nich, prowadząca przez drogę ekspresową S6, okazała się zbyt skomplikowana z uwagi na remonty wokół Warszawy, więc ostatecznie wybrał autostrady.
Oczywiście, autostrada A1 to nie tylko prestiż, ale i przykry zawód. Po opłaceniu przejazdu autor z satysfakcją wsiadł do swojego samochodu, jednak zaraz po kilku minutach jazdy zastał długie kolejki i sygnalizację ostrzegawczą. Tak zaczął się jego koszmar.
Swoje kolejne 12 kilometrów pokonał w oszałamiającym tempie za 90 minut! Jak to możliwe na płatnej autostradzie? Odpowiedź jest prosta: roboty drogowe ograniczające ruch. Co gorsza, za tę niewygodę zapłacił całą kwotę, mimo że usługa była znacząco ograniczona.
Autor czuje się oszukany – w końcu należy mu się lepsza obsługa za jego pieniądze. W obliczu takich trudności postanawia, że następnym razem wygał sobie lepiej wybierze trasę darmową, co prawda również prowadzącą przez korki, ale bez dodatkowych opłat.