Dopłaty do elektryków - kontrowersje i absurd

Nowy program dopłat do samochodów elektrycznych został uruchomiony, co umożliwia wybranym osobom zakup wymarzonego auta w atrakcyjniejszej cenie. Program ma na celu wsparcie rozwoju ekologicznych pojazdów, jednak jego skuteczność budzi wiele wątpliwości.
Warto zauważyć, że program dopłat do elektryków często sprzyja zamożnym nabywcom, którzy i tak mogą sobie pozwolić na drogie samochody. Zamiast dopłat, niektórzy postulują wprowadzenie wyższych podatków dla pojazdów spalinowych, co mogłoby przynieść efektywniejsze wsparcie dla ekologicznej motoryzacji.
W ramach programu NaszEauto ustalono limit wartości samochodu kwalifikującego się do dopłat na 225 000 zł netto, co przekłada się na około 276 000 zł brutto. Dla porównania, średnia cena nowego auta w Polsce wynosi około 180 000 zł. Oznacza to, że nawet przy maksymalnym wykorzystaniu dopłat, wiele osób wciąż boryka się z wysokimi kosztami zakupu.
Program dopłat obejmuje również takie modele jak Mercedes EQE, Kia EV9, BMW i4 M50 oraz Ford Mustang Mach-E. Ceny katalogowe tych pojazdów są często zawyżone, co daje możliwość uzyskania większych rabatów przy zakupie.
Niektórzy eksperci zauważają absurdalne sytuacje, takie jak pomoc finansowa dla wersji o wysokich mocach modeli, jak Volvo EX30 czy BMW i5. O ile pomoc dla elektrycznych samochodów może być uzasadniona, wprowadzenie dopłat dla ekstremalnych wersji wydaje się nieprzemyślane.
Ogólnie rzecz biorąc, program dopłat do elektryków budzi sporo kontrowersji. Fakt, że zamożni klienci uzyskują wsparcie na zakup drogich aut, zadaje pytanie o sensowność tego typu polityki.