Nowe wyzwania Hakana Samuelssona w Volvo

Volvo zyskało nowego, a zarazem starego szefa. Hakan Samuelsson, znany już ze swojego wcześniejszego kierowania firmą w latach 2012-2022, powrócił na stanowisko, które zajmował poprzednio. Przed nim wymagające wyzwania, bo czasy prosperity się skończyły.
Po niedawnej rezygnacji Jima Rowana, Hakan zastał markę w trudnej sytuacji. Zastanawiają się niektórzy, co się wydarzyło z Rowanem. Pojawiają się spekulacje, że może zwiąże się z koncernem Stellantis, ale to tylko plotki.
Samuelsson staje przed wieloma problemami, które dotykają branżę motoryzacyjną, takimi jak wojna celna, obawy dotyczące przyszłości napędów elektrycznych czy globalna inflacja. Mimo to Volvo radzi sobie dobrze, kończąc poprzedni rok z rekordowym zyskiem. Szef ma więc szansę na spokojną przyszłość, ale to wymaga konkretnych decyzji.
Jednym z najważniejszych wyzwań, z jakimi musi się zmierzyć Samuelsson, jest dostosowanie produkcji do lokalnych rynków. Wprowadzenie 25-procentowych ceł na importowane do Stanów Zjednoczonych samochody zmusza do zmian. 'Czas, gdy mogliśmy sprzedawać ten sam samochód na całym świecie, bez względu na miejsce produkcji, minął' – stwierdził podczas prezentacji dla akcjonariuszy. Podkreślił, że w trudnych warunkach 'przetrwają najsilniejsi', co wymaga od Volvo większej elastyczności i szybszych działań niż od konkurencji.
Nowy plan zakłada większą autonomię dla europejskich, amerykańskich i chińskich oddziałów Volvo. To może prowadzić do budowy nowych zakładów oraz rozwijania łańcuchów dostaw, co z kolei zapewni większą różnorodność modeli. Możliwy jest zatem rozwój modeli dedykowanych tylko dla określonych rynków.
Współpraca z macierzystym Geely ma być także istotnym elementem strategii Volvo. Prezes podkreślił, że nie rezygnuje z planów elektryfikacji. 'Uważam, że to, co inni postrzegają jako zagrożenie, my traktujemy jako szansę' – dodał. Choć hybrydyzacja nadal będzie w planach, całkowita rezygnacja z silników spalinowych na razie nie wchodzi w grę.