Oszuści w handlu samochodami - umowa na Niemca

Oszuści w handlu samochodami - umowa na Niemca

Obowiązek rejestracji pojazdów w Polsce wymusza na sprzedawcach pewne nieuczciwe praktyki, jak fałszowanie podpisów. Kiedy kupujesz auto od handlarza, często od niego otrzymujesz umowę w języku niemieckim. Co gorsza, niektóre komisje samochodowe dostarczają klientom gotowe instrukcje dotyczące tego, jak wypełnić umowę w sposób sugerujący oszustwo.

Przez lata popularność zdobywała tak zwana 'umowa na Niemca', w której sprzedawca był pomijany w dokumentach. Dzięki temu handlarze unikali płacenia podatków oraz odpowiedzialności za ewentualne wady pojazdów. Ta sytuacja wydawała się korzystna dla sprzedających, a wiele osób decydowało się na taki zakup w poszukiwaniu wymarzonego samochodu.

Dziś jednak, w obliczu nowych przepisów, sprzedawcy muszą rejestrować importowane auta, co wiąże się z dodatkowymi obowiązkami, takimi jak badania techniczne i zbieranie dodatkowej dokumentacji. Mimo że na przerejestrowanie sprowadzonego pojazdu mają 90 dni, wielu handlarzy wciąż stara się tego uniknąć.

W niektórych komiskach w Polsce przy sprzedaży auta można otrzymać umowę, w której potrzebne dane sprzedającego wpisuje się na własną rękę. Żeby ułatwić ten proces, sprzedawcy przygotowują 'ściągawki' z przetłumaczonymi zwrotami z umowy i dokładnymi instrukcjami, jak je wypełnić. Mogą tam pojawić się informacje takie jak 'cena - mniej więcej w euro' czy 'wyposażenie - standard'.

Podpisując taką umowę, jednak stajesz się współwinny oszustwa, nawet jeśli podpisujesz się w inny sposób. Urzędnicy w wydziałach komunikacji ciężko zajmują się dokumentami i zazwyczaj sprawdzają jedynie, czy są one poprawnie wypełnione - nie badają dokładnie podpisów. Jednak niezależnie od Twojego wkładu, taki czyn pozostaje oszustwem, a odpowiedzialność za fałszowanie leży na kupującym.

Warto też zauważyć, czym grozi taka sytuacja: kupując samochód z takim oszustwem, w przypadku kolizji w Niemczech może wyjść na jaw niezgodność w dokumentach. Niemiec sprzedał ten sam pojazd innym osobom, w tym operatorowi, co może doprowadzić do problemów z niemieckim wymiarem sprawiedliwości.

Pomimo niewielkiego ryzyka, lepiej nie angażować się w takie oszustwa. Niezrozumiałe dla mnie jest, dlaczego ktoś zgadzałby się na taką umowę, zamiast szukać uczciwych transakcji. Rynek samochodowy oferuje wiele możliwości - nie należy zgadzać się na transakcje przyprawione podejrzeniami.

Warto także rozważyć zmiany w przepisach, które mogą ograniczyć takie praktyki. Umożliwienie handlarzom korzystania z przekładalnych tablic rejestracyjnych na jazdy próbne mogłoby zmniejszyć potrzebę rejestrowania każdego auta indywidualnie i zredukować skalę nieuczciwych zachowań.