Nowy elektryczny Golf GTI według Thomasa Schäfera

Thomas Schäfer, dyrektor Volkswagena, podczas rozmowy z magazynem Top Gear ujawnił szczegóły na temat nadchodzącego elektrycznego modelu Golf GTI. Zauważył, że marka nie zamierza rezygnować z tradycyjnych oznaczeń swoich modeli na rzecz elektronicznej linii ID, co potwierdził już wcześniej główny projektant VW, Andreas Mindt.
Nowy Golf GTI ma zadebiutować w 2028 roku i będzie oparty na zaawansowanej platformie SSP (Scalable Systems Platform). Jest ona mniej rozbudowana w porównaniu do technologii 800V PPE (Premium Platform Electric) używanej w modelach Porsche Macan czy Audi Q6 e-tron.
Schäfer zapewnia, że elektryczna wersja GTI nie będzie tylko kolejnym 'quasi-sportowym' elektrykiem. Kluczowe elementy, takie jak znaczniki momentu obrotowego, mają zapewnić prawdziwe sportowe doznania z jazdy, które charakteryzują klasyczne GTI. „Czasami nawet osiąganie przyspieszenia i lepsze właściwości jezdne mogą przewyższać te z silników spalinowych” - mówi.
Wiele osób zastanawia się, czy Volkswagen nie próbował wprowadzić podobnych rozwiązań w modelach ID GTX. Jednak Schäfer wyraźnie deklaruje, że elektryczne GTI będzie czymś zupełnie innym. „Zawsze dbamy o to, by GTI miało naszą prawdziwą DNA. Musi to być autentyczne GTI, inaczej nie nadalibyśmy mu tej nazwy. To ikona, a my nie zamierzamy jej stracić – pracujemy nad przyszłością GTI. Życie GTI to nie tylko dźwięk silnika, to styl życia i emocje” - podkreślił.
Schäfer zwrócił również uwagę na kwestie percepcji jazdy elektrycznym hatchbackiem. Siedział za kierownicą Hyundai Ioniq 5 N, który stara się symulować cechy znane z modeli z silnikami spalinowymi. „Musimy zrozumieć, jak dobrze zaadaptować te nowe technologie” - stwierdził. „Wiele obecnych funkcji wydaje mi się zbyt sztucznych – początkowo są atrakcyjne, ale potem użytkownicy je wyłączają, bo w rzeczywistości nie są one potrzebne” - dodał.
Wyraził również opinie, że chociaż wiele osób tęskni za klasycznymi odczuciami, to nowoczesne modele potrafią dostarczać wspaniałą zabawę, nawet bez specyficznego dźwięku czy mechanizmu zmiany biegów. „To technicznie wykonalne, ale pytanie brzmi – czy ludzie tego naprawdę chcą? Odpowiedź jest podzielona” - mówi Schäfer, wskazując na różnice w preferencjach kierowców.