Tablice rejestracyjne dla rajdówek - sens?

Tablice rejestracyjne dla samochodów rajdowych budzą wiele pytań, zwłaszcza jeśli chodzi o ich sensowność. Dlaczego stworzyć osobny system rejestracji, gdy samochody na standardowych tablicach nie były aż tak dużym problemem? Wyglądają ładnie, ale czy to wystarczający argument?
Wprowadzenie żółto-czerwonych tablic, które pojawiły się w mediach dzięki Dolnośląskiemu Oddziałowi Polskiego Związku Motorowego, z pewnością nie rozwiązuje żadnych realnych problemów. Jak można uzyskać taką tablicę? Procedura jest dość skomplikowana. Należy złożyć wniosek w wydziale komunikacji i uzyskać książkę pojazdu sportowego. Potem czeka nas badanie techniczne, które ocenia zgodność z warunkami technicznymi pojazdu, a nie jego stan techniczny. Koszt takiego badania to zazwyczaj 98 zł, ale należy pamiętać, że samochód przyjeżdża na badanie lawetą, ponieważ nie ma prawa poruszać się po drogach publicznych.
Nawet po zdobyciu żółto-czerwonych tablic, te poważnie ograniczają nasze możliwości. Możemy z nimi jeździć tylko w czasie zawodów oraz jedynie do miejsca, gdzie odbywa się impreza sportowa. Ostatecznie, i tak musimy dowieźć nasz rajdowy wóz na lawetę, co sprawia, że tablice wydają się zbędne.
Warto zastanowić się, czy nie lepszym rozwiązaniem byłoby zupełne zniesienie tablic rejestracyjnych dla samochodów rajdowych. Każda załoga mogłaby być zgłaszana przez organizatora, a przypisany numer startowy mógłby pełnić rolę „tablicy rejestracyjnej”. Oczywiście cały czas należałoby mieć ważne ubezpieczenie OC na pojazd. Przykład budowlanych maszyn pokazuje, że brak tablic nie jest przeszkodą w poruszaniu się po drogach publicznych.
Nie można zapominać, że rajdowe samochody z reguły nie spełniają standardów dopuszczenia do ruchu. Głośność pojazdów czy klatki bezpieczeństwa zmuszają do jazdy w kasku, a stosowane opony są często inne, niż wymagane dla normalnego ruchu. Ale nawet jeśli takie samochody nie przeszłyby standardowych badań technicznych, to i tak dowożone są na zawody lawetą. Niemniej jednak, wprowadzenie specjalnych przepisów w tej kwestii tylko marnuje czas i zasoby.
Może warto rozważyć inne, bardziej praktyczne typy tablic rejestracyjnych? Proponuję pięć nowych kategorii: tablice wakacyjne – białe znaki na zielonym tle, uprawniające do wyjazdu za granicę; tablice dla diesli niespełniających normy Euro 5; tablice dla przewożących zwierzęta – pięcioznakowe z piktogramem pieska; tablice dla supersamochodów, które miałby swoje unikalne oznaczenie; oraz tablice dla foodtrucków. Wydaje się, że te potrzeby są znacznie bardziej aktualne niż te związane z tablicami rajdowymi, których zastosowanie ogranicza się do wąskiego kręgu pasjonatów.